Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czterodniowy tydzień pracy możliwy także w Polsce? Tak, ale to odległa perspektywa. Jakich rozwiązań systemowych wymaga krótsza praca?

Maciej Badowski
Maciej Badowski
Wideo
od 16 lat
Czterodniowy tydzień pracy nie jest nowym rozwiązaniem. Ta idea, która co chwilę wraca w przestrzeni publicznej i działa na wyobraźnię pracowników. Jak przyznaje prof. Jacek Męcina kierunki rozwoju pracy będą zmierzały w stronę krótszego tygodnia pracy. Jego zdanie podziela Andrzej Kubisiak z PIE, który czterodniowy tydzień pracy określa mianem nieuchronnej perspektywy. Co zatem musi się stać, by taki model mógł zaistnieć na rodzimym rynku pracy?

– Wydaje się, że czterodniowy tydzień pracy będzie taką nieuchronną perspektywą. Natomiast jest to perspektywa, która zajmie nam jeszcze dekady, zanim do niej dojdziemy. Prawdopodobnie to nasze dzieci będą z niej bardziej korzystać, niż my – tłumaczy w rozmowie ze Strefą Biznesu Andrzej Kubisiak, Polski Instytut Ekonomiczny.

Czterodniowy tydzień pracy możliwy także w Polsce?

– Idea czterodniowego tygodnia pracy wcale nie jest nowym rozwiązaniem, bo w przestrzeni publicznej [...] nie tylko pojawia się coraz częściej, ale i są pierwsze pojedyncze rozwiązania kierunkowe – podkreśla w komentarzu dla nas prof. Jacek Męcina z Uniwersytetu Warszawskiego, doradca Zarządu Konfederacji Lewiatan, prowadzący na UW badania nad wpływem robotyzacji i automatyzacji na rynek pracy.

– Badania prowadzone na Uniwersytecie Warszawskim wskazują, że już prawie ¾ firm dużych i średnich planuje inwestycje w robotyzację i automatyzacje, co moim zdaniem oznacza, że w perspektywie najbliższych 5 lat wyzwanie związane z dzieleniem się pracą, a co za tym idzie, tydzień pracy – staną się faktem. Już dziś w Europie i na świecie są firmy, które wprowadzają taki model, na razie w formie eksperymentu. Liderami zmian będą przedsiębiorstwa z takich sektorów jak przemysł, w tym motoryzacja, ale i przetwórstwo, usługi finansowe, niektóre usługi profesjonalne. Z kolei trudno będzie zastąpić lekarzy, pielęgniarki, rehabilitantów, opiekunów i inne usługi osobiste – wskazuje.

Z kolei Kubisiak przypomina, że od ponad 50 lat w krajach OECD, czas pracy systematycznie spada. Jak tłumaczy, jest to wynikiem zmian technologicznych oraz wzrostu produktywności. Jego zdaniem proces ten będzie postępować. – Trzeba przyjąć, że jest to nieuchronna perspektywa, że będziemy pracować trochę krócej – mówi i dodaje, że żeby to zaczęło się dziać, należy zmieniać polską gospodarkę – Gdybyśmy zrobili to dzisiaj, skokowo, to przyniosłoby to negatywne efekty – dodaje.

Rynek w pracy w Polsce nie jest gotowy na eksperymenty?

Podobnego zdania jest prof. Męcina, który przyznaje, że dziś i pracownicy i pracodawcy boją się o swoją przyszłość. Czas eksperymentowania może okazać się trudny. Jego zdaniem dalsza przyszłość należy do krótszego tygodnia pracy i popiera on przygotowania, ale pod warunkiem, że gruntownie przeanalizujemy koszty i warunki wprowadzenia takiego rozwiązania. Nie wiadomo, czy dziś pracodawcy mają głowę do eksperymentów po doświadczeniach z Polskim Ładem, który nie tylko obciążył przedsiębiorców finansowo, ale i organizacyjnie.

Ekspert PIE wskazuje natomiast na ograniczenie konkurencyjności polskiej gospodarki, co przełożyłoby się na spadek PKB, a w konsekwencji mogłoby zachwiać ciągłością funkcjonowania wielu firm, czy instytucji publicznych. Dlaczego? Jak wyjaśnia Kubisiak, w Polsce obecnie mamy rekordowo niskie bezrobocie, duże niedobory kadrowe na rynku pracy, a do tego perspektywy demograficzne są negatywne i to powoduje, że rynek pracy w Polsce jest bardzo „napięty”.

Krótszy tydzień pracy, ale za te same pieniądze

– W warunkach, kiedy pracownicy deklarują, że chcieliby skracania tygodnia pracy, jednocześnie zastrzegają, że chcieliby utrzymania wynagrodzeń na obecnym poziomie – mówi Kubisiak. – Po stronie przedsiębiorstw oznaczałoby to podniesienie płac o 20 proc., co oczywiście mogłoby być impulsem proinflacyjnym i podbijać koszty wytworzenia w przedsiębiorstwach – wyjaśnia.

Z drugiej strony podaje, że pracownicy zapytani o to, czy skróciliby czas pracy kosztem swoich płac, wykazują mniejszy entuzjazm.

– Widzimy, w jakim kierunku ta presja społeczna będzie oddziaływać, ponieważ musimy zdawać sonie sprawę z tego, że skracanie tygodnia pracy jest procesem zależnym od presji społecznej i na koniec od decyzji polityków, ponieważ to oni będą te zmiany prędzej czy później wdrażać -– dodaje. – Perspektywa jest raczej nieuchronna – podsumowuje.

Czterodniowy tydzień pracy wymaga rozwiązań systemowych

– Skracanie tygodnia pracy powoduje wytworzenie nowych miejsc pracy. Bardzo często jest to działanie, które jest działaniem antykryzysowym w walce z bezrobociem, a nie w warunkach, kiedy bezrobocie jest tak niskie, jak u nas – mówi. – Żeby na serio mówić i myśleć o wdrażaniu czterodniowego tygodnia pracy, najpierw powinniśmy kilka rzeczy – dodaje.

Po pierwsze ekspert wskazuje na ewidencję czasu pracy, żeby to nie było „fikcyjne rozwiązanie”, w którym oficjalnie skracamy tydzień pracy, a pracowalibyśmy tyle, co przedtem, ale w sposób nie ewidencjonowany.

– Drugi bardzo ważny element, to upowszechnienie pracy na część etatu – dodaje i tłumaczy, że polska znajduje się w ogonie Europy pod tym kątem, a jak tłumaczy, takie rozwiązania stanowią „przedsionek” do tego aby oficjalny czas pracy skracać.

– Gdyby osoby zatrudnione masowo pracowały na 4/5 etatu, cztery dni w tygodniu, to dla nich taka zmiana byłaby tylko finansowa, dla firm również, a w mniejszym stopniu organizacyjna – wyjaśnia.

Jako trzeci element, Kubisiak wymienia wzrost produktywności, który byłby oparty o automatyzację ,robotyzację czy sztuczną inteligencję. – Są to rozwiązania, które zmniejszyłyby popyt na pracę i po części wypychałyby pracowników z rynku i wówczas to skrócenie tygodnia czasu pracy byłoby rozwiązaniem rozsądnym – mówi.

– To co jest dzisiaj kluczowe, to powinniśmy poczekać na wyniki eksperymentów, które dzieją się w krajach od nas znacznie zamożniejszych. Taki eksperyment na dużą skalę trwa obecnie w Wielkiej Brytanii, ponadto Hiszpania będzie taki eksperyment przeprowadzać – wymienia.

Jednocześnie dodaje, że w Belgii testowany jest elastyczny czas pracy, gdzie można 40- godzinny tydzień pracy rozłożyć na 4 dni w tygodniu. – Są różne eksperymenty w różnych krajach. Poczekajmy na ich wyniki, bo one dostarczą nam wiarygodnych odpowiedzi, czy dzisiejszy świat krajów rozwiniętych jest na to gotowy i na co powinniśmy się szykować i jak do tego się przygotować – tłumaczy.

To przyszłość rynku pracy

– Struktura polskiej gospodarki nie do końca dzisiaj sprzyja temu, żebyśmy taki model mogli wziąć na sztandary – mówi. – Gdy spojrzymy, ze największym pracodawcą w Polsce jest sektor przemysłowy, rolnictwo, logistyka, czy budownictwo, to są branże w których roboto godziny wpływają na finalny efekt – wyjaśnia. – Skracanie tygodnia pracy byłoby uderzeniem w te sektory – dodaje.

Kubisiak przyznaje, że bez nowych technologii i bez poprawy efektywności pracy po stronie przedsiębiorstw, takiej zmiany nie można byłoby przeprowadzić – przyznaje. Również prof. Jacek Męcina uważa, że warto już dziś podjąć debatę i eksperymenty w zakresie ograniczania tygodnia pracy, potrzebnych nakładów i przyjętych metod, ale potrzebny jest wyraźny sygnał, że te zmiany nie mogą podwyższać kosztów pracy i być bezpieczne dla gospodarki.

– Można sobie wyobrazić, że regulacje incydentalne dawać będą możliwość podejmowania takich rozwiązań w porozumieniach lub układach zbiorowych pracy, na przykład przy założeniu radykalnego zwiększenia kosztów utrzymania przychodu lub ulg inwestycyjnych gwarantowanych przez państwo. Pozostaje jednak na tym etapie problem kompensowania ubytku kapitału ludzkiego, w warunkach wciąż kurczących się zasobów pracy – wskazuje.

Zdaniem prof. Męciny musimy być gotowi na takie nowe idee, bo taka będzie przyszłość rynku pracy, ale równocześnie potrzebna jest deklaracja, że gospodarka na tym nie ucierpi, a skoro zyskają pracownicy, za tymi rozwiązaniami muszą iść zobowiązania i inwestycje publicznie.

– Na pewno dziś dyskusja o tej perspektywie jest trudna, bo pracodawcy boją się o przyszłość swoich firm, a pracownicy o miejsca pracy i wynagrodzenia w warunkach galopującej inflacji. Trzeba tez jasno powiedzieć, że wojna, a może i czekający nas kryzys mogą opóźniać inwestycje firm, a co za tym idzie i perspektywę zmian, ale jestem przekonany, że kierunki rozwoju rynku pracy będą podążały w tym kierunku – podsumowuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sulechow.naszemiasto.pl Nasze Miasto