W stanie głębokiej hipotermii była kobieta, której w niedzielę pomocy udzielali ratownicy Beskidzkiego i Podhalańskiego GOPR-u. Temperatura jej ciała spadła zaledwie do 25,9 stopni Celsjusza.
Leżącą w śniegu skąpo ubraną turystkę w rejonie Gówniaka odnaleźli inni turyści. Miała na sobie tylko buty, spodenki i sportowy biustonosz.
W ten sposób wcześniej próbowała zdobyć najwyższy szczyt Beskidów - Babią Górę. Pomimo skrajnie trudnych warunków pogodowych - odczuwalna temperatura wynosiła poniżej minus 20 stopni - wybrała się tam z innymi górskimi morsami.
Kobieta przeżyła. Znajduje się w szpitalu w ciężkim stanie z odmrożeniami wszystkich kończyn.
Górskie morsowanie, na sucho, stało się ostatnio "trendy". Uprawiający je wchodzą także na szczyty Bieszczadów. Wspinają się w naszych Beskidach. Jednym z takich "zapaleńców" jest Bartek Oleksy z dębickich "Morsjan". Radzi, aby absolutnie nie robić tego w pojedynkę, bez fizycznego przygotowania, kondycji, tylko ślepo podążając za modą, czy dla fotki wrzuconej na media społecznościowe. Trzeba mierzyć siły nad zamiary.
- Osoby, które wychodzą z nami w góry z reguły mają kilkuletnie doświadczenie w morsowaniu w wodzie - mówi. - Absolutnie nie wyobrażam sobie też wyjścia na szczyt bez zabranego z sobą plecaka z ubraniami, kocem termicznym, termosem z ciepłym napojem i sprawnym, naładowanym telefonem. Na wypadek, gdybyśmy się poczuli gorzej, osłabli, czy gdyby pogoda gwałtownie się zmieniła.
Na taką wyprawę trzeba założyć ciepłe buty, czapki i rękawice, by nie odmrozić rąk, nóg. Zaznacza, że podczas ich wypraw z grupą zawsze idzie jedna osoba nadzorująca wszystko, która jest ubrana, ma z sobą apteczkę.
- Przed rokiem na Babiej Górze mieliśmy warunki dużo gorsze, niż w minioną niedzielę. Odczuwalna temperatura spadła do minus 35 st.- opowiada. - Wiatr wiał z prędkością 130 km/h. W pewnym momencie zdecydowaliśmy, że odpuszczamy, nie ma co ryzykować. Bo morsujemy dla zdrowia a nie jego utraty. Szybko się ubieramy i schodzimy.
Na pytanie po co to całe górskie morsowanie, śmieje się, że wie to tylko ten, kto raz w ogóle spróbował morsowania.
- Jeszcze 6 lat temu zadawałbym sobie to samo pytanie. Jak można wchodzić do lodowatej wody. Proszę mi wierzyć, że naprawdę jest to wspaniałe doświadczenie i człowiek się potem dużo lepiej czuje, jest dużo bardziej odporny na choroby.
Do tego już się przyzwyczailiśmy, ale do mijającego nas na szlaku golasa, gdy my jesteśmy okutani w najcieplejsze puchowe kurtki, jeszcze nie.
- To też naprawdę ciekawe doświadczenie, hartujące, uodparniające - zapewnia.
Morsy przekonują, że zimne kąpiele poprawiają krążenie, pomagają przy chorobach dermatologicznych i alergicznych, a także przynoszą mnóstwo radości, energii.
Najdłuższa wyprawa dębickiej grupy zorganizowana została na Turbacz - najwyższy szczyt Gorców. Cały czas rozebrani przemierzyli w sumie ok. 25 km. Zeszło ok. 6-7 godzin. Obecnie robią koronę polskich gór. Na koncie mają m.in. Połoninę Wetlińską, Kasprowy Wierch, Halę Łabowską w Beskidzie Sądeckim, Radziejową.
ZOBACZ TAKŻE: Nowa Sól. Tak morsy świętowały swoją 13. rocznicę ślubu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?